Blog stoi w miejscu.
I niestety, przykro mi to mówić, ale póki nie dostanę nagłego kopniaka od Weny, nie ruszy.
Jest to jednak dobry pretekst do prac porządkowych, które zamierzam przeprowadzić... jeszcze w tym tygodniu (zakładając, że niedziela jest pierwszym dniem tygodnia).
Cierpliwości, niedługo (względnie) pojawi się kolejny rozdział, jak tylko go skończę.
Jeszcze tylko półtora tysiąca wyrazów trzeba napisać i będzie!